A niech to gęś kopnie

Głodna jestem jak cholera. Po nocach znów mi się śni najlepsze żarcie świata. Wszyscy znajomi mówią , ze bardzo schudłam ... No i cieszłam się do dzisiejszego pranka. Chwyciłam za dawno zarzucony centymetr ..i co? ... Jasny gwint mam cztery centymetry więcej. No i komu mam wierzyć ? Krawieckiemu metrowi czy moim znajomym? ... Zostanę jednak przy metrze. Zupełnie nie mogę tego pojąć. Nie jem od tygodni i tyję, jakbym się obżerała nie wiem czym. 

Jedno jest pewne zgodnie z zaleceniem pani doktor Będzińskiej  z Łodzi nie ćwiczę. Nie uprawiam żadnego sportu tylko spaceruję. Nic ekstra , ani nic dodatkowego, co z pewnością sprawiłoby, że szybciej skóra dorastałaby do mojego szkieletu. 

Teoretycznie też powinnam przynajmniej nie tyć , a tu taka niemiła niespodzianka . Psikus losu, a potem ludzie mówią , ze jestem szurnięta i to zdrowo na punkcie mojej miary. Pewnie, ze jestem i na dodatek wiem, że nie mogę jej spuszczać z oka jeśłi nie chcę chodzić głodna i tyć ...

Matko z córką co za katastrofa i co za afront ...i pomyśłeć , ze jeszcze dwa dni temu śmiałam się do jednej z pań mówiących mi , że znowu chudnę , że naturalnie zamierzam pobić rekord i że będę najlżejszym spalonym prochem jak umrę ... W takiej sytuacji jednak boję się , ze nie dotrzymam słowa :(