Niby wszystko na K poszło w moim życiu i niby nie bez powodu, a nawet z przekąsem zauważam , że w tym literniku znów kije zamieniłam na koło, ale są i plusy tej nieoczekiwanej zamiany miejsc. Szybciej się kręcę i nic nie puszczam . Piąta rano kije , wieczorkiem rower. Niestety szarżuję i nadal mocuję się ze swoim organizmem.
Rower miął być pomysłem na małe przyśpieszenie. Zdezelowany model czekał w piwnicy , jak zawsze przygotowany wiosną . Zaczęło się niewinnie od godzinnych wypadów . Początkowo brakowało mi odwagi , by samotnie jechać dalej. Któregoś dnia jednak się odważyłam . Dojechałam na Słowację , Teraz regularnie raz w miesiącu wpadam na ten szlak.
Słowacy zapraszają mnie do siebie, no ale na taki wypad to się trzeba ubrać . Kask na głowę , odpowiednie buty, getry , spodenki z siodełkiem w kroczu , o zakupach doposażających rower nie wspomnę . Nie mogę się przekonać do tych gadżetów . Lubię kiedy wiatr mi rozwiewa włosy, kiedy boli mnie każdy mięsień i kiedy okolice siodełka kolarskiego są najbardziej znienawidzonym i bolącym miejscem w moim ciele.
Gdybym mojej mamie powiedziała, ze przejechałam w jedną stronę tyle ile jest do Kochanowic czy Michałowa Rudnickiego mogłaby nie wiedzieć, ze coś takiego w naszej okolicy jest.
Pewnie też bym nie wiedziała, ze dam radę , gdyby nie moja ciekawość. Dziś już okolica jest dla mnie dość nudna , ale za chwilę może okazać się , ze forma z tych wypadów przydała mi się w zupełnie innym miejscu.
Na razie więc trzymam się ustalonego treningu i ustalonych zajęć. Od kiedy pamiętam zawsze musiałam tak się kręcić , żeby zdążyć . Ponoć spóźnienia są objawem starzenia się . Przy okazji skończyłam projekt teatr amatorski. Niebawem premiera. Zwyczajnie się chyba denerwuję . Terma mnie dopadła ???? Jestem zaskoczona, ze już w tej chwili.
Rower miął być pomysłem na małe przyśpieszenie. Zdezelowany model czekał w piwnicy , jak zawsze przygotowany wiosną . Zaczęło się niewinnie od godzinnych wypadów . Początkowo brakowało mi odwagi , by samotnie jechać dalej. Któregoś dnia jednak się odważyłam . Dojechałam na Słowację , Teraz regularnie raz w miesiącu wpadam na ten szlak.
Słowacy zapraszają mnie do siebie, no ale na taki wypad to się trzeba ubrać . Kask na głowę , odpowiednie buty, getry , spodenki z siodełkiem w kroczu , o zakupach doposażających rower nie wspomnę . Nie mogę się przekonać do tych gadżetów . Lubię kiedy wiatr mi rozwiewa włosy, kiedy boli mnie każdy mięsień i kiedy okolice siodełka kolarskiego są najbardziej znienawidzonym i bolącym miejscem w moim ciele.
Gdybym mojej mamie powiedziała, ze przejechałam w jedną stronę tyle ile jest do Kochanowic czy Michałowa Rudnickiego mogłaby nie wiedzieć, ze coś takiego w naszej okolicy jest.
Pewnie też bym nie wiedziała, ze dam radę , gdyby nie moja ciekawość. Dziś już okolica jest dla mnie dość nudna , ale za chwilę może okazać się , ze forma z tych wypadów przydała mi się w zupełnie innym miejscu.
Na razie więc trzymam się ustalonego treningu i ustalonych zajęć. Od kiedy pamiętam zawsze musiałam tak się kręcić , żeby zdążyć . Ponoć spóźnienia są objawem starzenia się . Przy okazji skończyłam projekt teatr amatorski. Niebawem premiera. Zwyczajnie się chyba denerwuję . Terma mnie dopadła ???? Jestem zaskoczona, ze już w tej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz