Mój lekarz pierwszego kontaktu jest jak dietetyk, który wymyślił, że żeby nie tyć trzeba jeść. Lubi dietę śródziemnomorską i uważa, ze mamy teraz zbyt wiele. Chodzi o to, że ludy pierwotne musiały migrować za jedzeniem, Ten program maratonów konsumpcyjnych przerwała ewolucja i człowiek wymyślił jak ominąć potrzebę polowania i przemierzania setek kilometrów dziennie w poszukiwaniu jedzenia.
Chłopina pewnie nie wie, że od tych czasów niewiele się zmieniło. Teraz poszukiwanie żarcia nazywa się dopadnij promkę , albo zostań łowcą wyprzedaży. Czy taki doktor wie, ile to się trzeba za takimi promkami nalatać.
Wracając do diety . Dieta MŻ-przeszłam . Dla mnie nieskuteczna. Jak jem pięć razy to mój organizm łapie zgagę . Dieta OK - za bardzo się w nią wczułam . Potrafiłam jeść raz na tydzień .Dieta Keto - kiedyś Kwaśniewskiego - niby dobra, ale po pół roku tęskniłam do czegoś co nie zwiera tłuszczu.
Ta śródziemnomorska jest cool . Kraby, krewetki i takie tam różne frutti di mare. Szkopuł w cenach. Taki homar min 40 dychy ( mrożony ) żywy 150-300 PLN. Skubania po kokardkę i już masz po obraniu ze skorup 100 g mięsa. Na pociechę możesz wysączyć butlę szampana, żeby proporcje nie robiły na tobie wrażenia.
No cóż zawsze zostają sery i sałaty, drób i szynka. Znaczy taka dieta śródziemnomorska już bardziej z polska .
Teraz się okazuje, że wszystko robię żle , bo mam nietolerancję: glukozy i glutenu. Ten gluten jakoś przełknęłam, ale tej glukozy przeboleć nie mogę ...
Badania kolejne za trzy miesiące. Endokrynolog 3.06.2022
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz