Między miednicą , a stawem kolanowym przechodzą mi prądy. Jakbym miała pozakładane blokady z tyłu nóg. Trzęsie mną zimno i wypływają hektolitry potu. Dzieje się tak tylko w jednym miejscu , które nie jest moim naturalnym środowiskiem. Trudno powiedzieć , czy to wina klimatyzacji w tym pomieszczeniu czy dziwnych roztoczy, które nie występują w innych miejscach. Fakt faktem, że kiedy wychodzę z tego budynku wszystko wraca do normy. Jeśli sposobem na szczupłość jest pot, to w moim wypadku to absolutnie nie działa.
Druga blokada daje o sobie znać gdzieś w okolicach podbrzusza. Nie mam pojęcia skąd się wzięła, ale to nie pierwszy raz , kiedy ból paraliżuje mi ruchy. Nie mam też żadnej koncepcji na ten temat.
Na zewnątrz jest tak gorąco, ze moje myśli samowolnie biegną w kierunku basenu, wody , zimnego prysznica itd...
Chyba w końcu dojrzałam do decyzji. Mam gdzieś bycie szczupłą . Wpływ na ten ożywczy trend w moim życiu miał widok panny z telewizorni. Tłusta panna w falbanach do ud, to zwyczajny kolos, a jeśli dodam, że tunika, którą włożyła w 30 stopniowy upał miała długi rękaw i była w kolorze brudnego różu moje skojarzenie tego widoku ze świnią było naturalnym biegiem rzeczy. Nawet nie mam zamiaru przepraszać . Jeśli powszechnie uważa się, ze ludzie mediów lansują terndy to w tym przypadku ten konkretny lans powędrował w stronę totalnego bezguścia i absolutnego braku samokrytyki.
Jakby tego było mało inna z moich bardzo dalekich znajomych zafiksowała się na wchodzenie w rzeczy swojej nastoletniej , bo 19-letniej córki. Śmiesznie wygląda niespełna 40-latka wciskająca się w wąskie sukienki , których rozcięcia złowrogo trzeszczą. Kiedyś zastanawiałam się co mają na myśli projektanci mody mówiący o lolitkach. Teraz już wiem , co to za persony.
Jeśli ktoś myśli, że chodzę ubrana jak lala to się myli. Ostatnio stawiam na krótkie szorty i bluzkę hiszpankę . Lubię wygodę , a przy takich upałach to szalenie funkcjonalne ubranie.