Tak jestem głodna , ze jadłabym i jadła |
Nie mogę sobie na to niestety pozwolić. Mam do wyboru , albo to powstrzymac , albo głodować przez następne tygodnie w miesiącu.
Tak naprawdę, by nie dopuścić do totalnego przybrania na wadze piję niedużo i tylko w tych momentach, kiedy organizm ssie. Nie chcę być gruba i tyle.
Nadal pilnuję, by każdego dnia przejść odpowiedni dystans , nawet wtedy kiedy pada deszcz. To istotne z wielu względów. To ciągłe łaknienie mnie wykończy.
Co jem : Słatkę z kapusty pekińskiej lub sałaty : z pomidorem ,ogórkiem , kukurydzą, papryką , jabłkiem i sosami najczęściej vinegertte o różnych smakach( baza) i z makaronem ,lub ryżem , albo kaszą , czasem z wędliną lub mięsem ( ale bardzo rzadko), lub z jajami na twardo, albo z serem zółtym lub typu feta czy z rybą . Sałatkę( bazę ) robię dwa razy w tygodniu( im dłużej leży tym staje się lepsza) , bo ma wadę - jadłabym ją cały czas- wszystkie dodatki dorzucam tuż przed jedzeniem
Teraz zakupy staram się robić raz w tygodniu. No chyba, ze czegoś tam zapomnę to często. Najwięcej problemów sprawiałą mi kukurydza, bo po otwarciu niestety natychmiast zaczyna fermentować. Na szczęście pojawiła się teraz taka w maleńkich puszkach i ta puszka jest akurat na raz tyle tylko, ze żeby było taniej to kupuje trójpak zamiast jednej, ale to też znak, ze przez kolejen trzy tygodnie mogę jeść taką sałatkę...Nowy wynalazek - zobaczymy jak się spisze. Fakt faktem, że te trzy puszki kosztują więcej niż najtańsza kukurydza kupowana w dużych puszkach, ale ekonomicznie to jest tak : mam do wyboru, albo ją zjeść najpóźniej za kilka godzin, co idzie w biodra , albo wyrzucić , a to akurat uważam za marnotrawstwo.
Pozytywy na dziś : odrobiłam już wszystkie drobne rzeczy teraz zajmuję się już przygotowaniem do kolejnej akcji i wypełniania obowiażków, które wzięłam na swoje barki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz