Przypadkiem , szukając inspiracji i dobrego pomysłu do ilistracji wiersza trafiłam na blog anorektyczki. Nieświadoma niczego zaczęłam czytać jej wpisy. Z pozoru nudne. Sztampowo mówiące jak się cieszy, że pomogli jej przyjaciele się pozbierać.
Wpisy opisujące miesiącami jak walczy o zjedzenie czegokolwiek , jak to wszystko jest takie samo i jak nie ma ochoty żyć.
Gdzieś między wieszami kryje się tam mała istota , która chce żyć : kochać i być kochaną , która nie radzi sobie z uczuciami i emocjami i wielka niemoc, która pcha ją do podcinania sobie żył.
Czytałam tego bloga z przerażeniem ,wręcz obrzydzeniem. Przesuwałam oczami po wpisach. Poznawałam niedojrza lą , sfrustrowaną osobę wycięczającą swój organizm. Wpisy kończą się trzy lata temu. Na pozór monotonne, jednostajne okraszone osobistymi zwierzeniami. Małe radości natychmiast przykrywa niewiara w siebie , w swój czar, beznajdziejna miłość . Przy życiu dziewczynę trzymała tylko obietnica, którą dała przyjaciółce. Czy jej dotrzymała ?
Zamknęłam bloga i stwierdziłam , ze jestem straszną egoistką. Bohaterka bloga nie je, bo chce zwrócić uwagę jakiegoś kolesia, który się nią nie interesuje. Obsesja, jaka towarzyszy uczuciu tej dziewczyny jest chorobliwa. Nie zna obiektu, obiekt nawet nie wie , ze istnieje. Nie zdaje sobie sprawy z tego, ze to postura zewnętrzna chłopaka ją tak przyciąga i dla tych swoich mrzonek głodzi się, cierpi , a później je na siłę
Wierzyć mi się nie chce, ze ktoś dla pozorów złudy, dla niewypowiedzianych oczekiwań drugiej strony niszczy siebie. Co myśłeć w takim układzie o takich jak ja ? Takich którzy poddają się reżimowi tylko dla siebie ? To dla mnie ważne, zebym czuła się świetnie we własnym ciele.
Te nieudolnie rysowane szkice ludzkiej rozpaczy wracają do mnie jako frustrujace obrazy .
Nie mogę przestać myśłeć o dziewczynie, która w chwilach załamań wybierała najprostszą z dróg zniknięcia z planu życia. Jedni mówią, ze to odwaga, drudzy , ze tchórzostwo.
Gdyby jeszcze powody były tutaj ważne , ale platoniczna miłość do nieświadomego obiektu, który nawet nie zauważa tego, ze jest dla kogoś obiektem westchnień? .....
To ja już z tych międzyludzkich stosunków wolę te moje samotne wędrówki do lasu z wiatrem czy bez wiatru. Przynajmniej wiem, że to na czym się opieram to moje własne ciało, dla którego robię więcej niż ono dla mnie :(
Spacery są moją stałą pozycją w rozkładzie dnia . Te poranne szczególnie lubię , bo to tak , jakbym podglądała przyrodę , kiedy budzi się snu otrząsając ostatnie krople z nocnych bajek. Rzeźka i deczko zmarźmnięta wracam zawsze do domu. Poranny spacer zaliczam zanim ludzie wychodzą do pracy.... Rytm mojego dnia to rytm porannego ptaszka . Trudno się dziwić , kiedy ma się nazwisko odptasze.
Wpisy opisujące miesiącami jak walczy o zjedzenie czegokolwiek , jak to wszystko jest takie samo i jak nie ma ochoty żyć.
Gdzieś między wieszami kryje się tam mała istota , która chce żyć : kochać i być kochaną , która nie radzi sobie z uczuciami i emocjami i wielka niemoc, która pcha ją do podcinania sobie żył.
Czytałam tego bloga z przerażeniem ,wręcz obrzydzeniem. Przesuwałam oczami po wpisach. Poznawałam niedojrza lą , sfrustrowaną osobę wycięczającą swój organizm. Wpisy kończą się trzy lata temu. Na pozór monotonne, jednostajne okraszone osobistymi zwierzeniami. Małe radości natychmiast przykrywa niewiara w siebie , w swój czar, beznajdziejna miłość . Przy życiu dziewczynę trzymała tylko obietnica, którą dała przyjaciółce. Czy jej dotrzymała ?
Zamknęłam bloga i stwierdziłam , ze jestem straszną egoistką. Bohaterka bloga nie je, bo chce zwrócić uwagę jakiegoś kolesia, który się nią nie interesuje. Obsesja, jaka towarzyszy uczuciu tej dziewczyny jest chorobliwa. Nie zna obiektu, obiekt nawet nie wie , ze istnieje. Nie zdaje sobie sprawy z tego, ze to postura zewnętrzna chłopaka ją tak przyciąga i dla tych swoich mrzonek głodzi się, cierpi , a później je na siłę
Wierzyć mi się nie chce, ze ktoś dla pozorów złudy, dla niewypowiedzianych oczekiwań drugiej strony niszczy siebie. Co myśłeć w takim układzie o takich jak ja ? Takich którzy poddają się reżimowi tylko dla siebie ? To dla mnie ważne, zebym czuła się świetnie we własnym ciele.
Te nieudolnie rysowane szkice ludzkiej rozpaczy wracają do mnie jako frustrujace obrazy .
Nie mogę przestać myśłeć o dziewczynie, która w chwilach załamań wybierała najprostszą z dróg zniknięcia z planu życia. Jedni mówią, ze to odwaga, drudzy , ze tchórzostwo.
Gdyby jeszcze powody były tutaj ważne , ale platoniczna miłość do nieświadomego obiektu, który nawet nie zauważa tego, ze jest dla kogoś obiektem westchnień? .....
To ja już z tych międzyludzkich stosunków wolę te moje samotne wędrówki do lasu z wiatrem czy bez wiatru. Przynajmniej wiem, że to na czym się opieram to moje własne ciało, dla którego robię więcej niż ono dla mnie :(
Spacery są moją stałą pozycją w rozkładzie dnia . Te poranne szczególnie lubię , bo to tak , jakbym podglądała przyrodę , kiedy budzi się snu otrząsając ostatnie krople z nocnych bajek. Rzeźka i deczko zmarźmnięta wracam zawsze do domu. Poranny spacer zaliczam zanim ludzie wychodzą do pracy.... Rytm mojego dnia to rytm porannego ptaszka . Trudno się dziwić , kiedy ma się nazwisko odptasze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz