Cieszę się tak jak oni wszyscy razem :) |
Potem lasem grzecznie spaceroałam na platformę widokową, a na utwardzonym dukcie leśnym odrobinę sobie pobiegałam do zejścia przy rogałęzieniu gór. Spacerowym krokiem zeszłam w dół, przebiegłam most , otem znów z góry grzecznie schodziłam , by przebiec odcinek wyasfaltowanej drogi do wylotu przy ulicy Sikorskiego.... Będzie kilometr i pralka prania.
Nie miałam w planie dziś żadnych biegów i ubrałam się tak ja na spacer. No niestety wszystko trzeba uprać , żeby usunąć zapach potu... Jeszcze ciężko , ale dałam radę .
Pierwsze koty za płoty i zazdroszczę tym którzy biegają jużjakieś trzy , czy cztery kilometry. Mam też nadzieję , ze niedługo do nich dołączę.
Grunt to optymistyczne spojrzenie na siebie .... biegnę pod prysznic i do pralki. Wybaczcie, ale tak się cieszę z tego nieoczekiwanego obrotu sprawy, że najpierw usiadłam do kompa , zeby Wam o tym donieść... Ten pierwszy kilometr to największy mój sukces dzisiaj, chociaż jak każdego dnia łącznie 6 km mam w nogach ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz