Podobno pokonywanie swoich słabosci przynosi wiele satysfakcji.. Pewnie też mogłabym tu puszyć pióra i pisać, jak to dzielnie staram się każdego dnia , mimo bólu biegać . Tyle , zę ten ból tak naprawdę to mnie krępuje, a bieganie sprawia mi radość.
Nie mam pojęcia jaki dziś przebiegłąm dystans. Z pewnością było to więcej niż wczoraj. Przynajmniej dwukrotnie więcej , a może jeszcze dużo, dużo więcej?
Zwyczajnie biegłam. Bez przymusu, nacisku , bez tego pragnienia, bo muszę dobieć do
jakiegoś celu... Zaczęłam na łąkach przy Równi Szaflarskiej i dobiegłąm do mostu. Potem z drugiej strony pod mostem przebiegłam identyczny dystans, a potem minęłam cypel przy rezewacie i tak zwyczajnie biegłam i biegłam i biegłam . Po drugiej stronie mijałam , dobiegłam na wysokość komina i nadal miałam ochotę biec. Tylko skończyła mi się ścieżka.Zawóciłąm do cypla biegnąc , weszłam do lasu i znowu dobiegłam do pomostu. Potem biegłam od platformy do rozwidlenia dróg, a potem kładką biegłam , a potem bo końca lamp przy Podtatrzańskiej.
Rzeczy mogłam spokojnie wyrzymać Wykąpałam się , wyprałam i czekam aż wyschnę ...
Jestem zmęczona jak diabli, ale równie mocno szczęśliwa. Uwielbiam takie poranki... zwyczanie uwielbiam ...
W świetnym humorze odpisałam ciepło na sms-y, których treści są nieobsługiwane ,że naprawiłąm spłuczkę i włąśnie odniosłam kabel do laptopa do naprawy. Byłam przekonana , ze to mój syneczek pisze do mnie tak mięsiście, ze operator nie chce mi tego pokazać . Na koniec roboczego SMS-info dopisałam, zeby bardziej jarsko pisał, bo jest nieczytelny.
Jakieś dwie godziny później okazało się, że numer telefonu nie należy do mojego syneczka ... Sądzicie , że dziwny adwersarz po drugiej stronie się ucieszył kiedy dostał takie domowe sprawozdanie .... i reprytmendę ?
Nie mam pojęcia jaki dziś przebiegłąm dystans. Z pewnością było to więcej niż wczoraj. Przynajmniej dwukrotnie więcej , a może jeszcze dużo, dużo więcej?
Zwyczajnie biegłam. Bez przymusu, nacisku , bez tego pragnienia, bo muszę dobieć do
jakiegoś celu... Zaczęłam na łąkach przy Równi Szaflarskiej i dobiegłąm do mostu. Potem z drugiej strony pod mostem przebiegłam identyczny dystans, a potem minęłam cypel przy rezewacie i tak zwyczajnie biegłam i biegłam i biegłam . Po drugiej stronie mijałam , dobiegłam na wysokość komina i nadal miałam ochotę biec. Tylko skończyła mi się ścieżka.Zawóciłąm do cypla biegnąc , weszłam do lasu i znowu dobiegłam do pomostu. Potem biegłam od platformy do rozwidlenia dróg, a potem kładką biegłam , a potem bo końca lamp przy Podtatrzańskiej.
Rzeczy mogłam spokojnie wyrzymać Wykąpałam się , wyprałam i czekam aż wyschnę ...
Jestem zmęczona jak diabli, ale równie mocno szczęśliwa. Uwielbiam takie poranki... zwyczanie uwielbiam ...
W świetnym humorze odpisałam ciepło na sms-y, których treści są nieobsługiwane ,że naprawiłąm spłuczkę i włąśnie odniosłam kabel do laptopa do naprawy. Byłam przekonana , ze to mój syneczek pisze do mnie tak mięsiście, ze operator nie chce mi tego pokazać . Na koniec roboczego SMS-info dopisałam, zeby bardziej jarsko pisał, bo jest nieczytelny.
Jakieś dwie godziny później okazało się, że numer telefonu nie należy do mojego syneczka ... Sądzicie , że dziwny adwersarz po drugiej stronie się ucieszył kiedy dostał takie domowe sprawozdanie .... i reprytmendę ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz